Jak wpadasz w spiralę stresu?
22160
post-template-default,single,single-post,postid-22160,single-format-standard,cookies-not-set,stockholm-core-2.0.7,select-theme-ver-9.8,ajax_fade,page_not_loaded,vertical_menu_enabled,,qode_menu_,wpb-js-composer js-comp-ver-6.4.1,vc_responsive
Title Image

Jak wpadasz w spiralę stresu?

Jak wpadasz w spiralę stresu?

Mam nadzieję, że wiesz już w jakiej fazie zmiany jesteś i co możesz zrobić aby iść dalej. Dzisiaj chciałam zwrócić Twoją uwagę na kilka elementów związanych z kryzysem i stresem, które mogą utrudniać Ci działania i na które musisz uważać.

O samym stresie wiesz na pewno już wiele i wiesz, że wywołują go bodźce, które działają na Ciebie, tzw. stresory.

I tu pierwsza rzecz, która powinna zwrócić Twoją uwagę – stresor może być rzeczywisty lub nie. Bez względu jednak na jego realność wytrąca Cię z równowagi a Twój mózg odbiera go jako zagrożenie.

To sytuacja, w której masz do czynienia ze stresorami pośrednimi, na które wystawiasz siebie np. gdy ktoś opowiada o sytuacji trudnej, stresowej, stanowiącej dla niej zagrożenie, oglądasz w telewizji relację, czytasz w gazecie, Internecie o zagrożeniach i zaczynasz traktować sytuację jako bezpośrednie zagrożenie dla siebie aktywne i obecne w Twoim życiu. Utożsamiasz się z sytuacją, poddajesz się emocjom i zagrożenie staje się realne dla Ciebie.

Zagrożenia realne były, są i będą, czy warto tworzyć sobie dodatkowe obciążenia?

Zanim odpowiesz, pamiętaj, że te dodatkowe elementy, na które się narażasz wywołują u Ciebie konsekwencje i odbijają się na Twoim zdrowiu fizycznym i psychicznym. Im dłużej trwa taka sytuacja tym konsekwencja dla Ciebie są oczywiście poważniejsze.

Na jakie jeszcze swoje zachowania warto abyś zwrócił/zwróciła uwagę?

Na sytuację, w której zaczynasz dialog ze sobą, w którym mówisz do siebie np.: to się nie uda, to nie ma sensu, wszystko skończone, nie poradzę sobie. To powoduje spadek poczucia własnej wartości, sprawstwa, wywołuje negatywne emocje, szczególnie na Twój temat. Widzisz sytuację trudniejszą niż jest, wyolbrzymiasz problemy i trudności, wszystko staje się przeszkodą nie do pokonania, zaczynasz więcej wymagać od siebie, krytykować siebie, bierzesz na siebie więcej, choć i tak już wiesz, że nie jesteś w stanie podołać mniejszej ilości obowiązków. Napędzasz swoje negatywne myśli, uczucia, nastawienie i zapędzasz się w drogę bez wyjścia.

Pamiętaj także o przenoszeniu stresu na kogoś innego. Dzieje się tak, gdy przenosisz stres z pracy do domu lub odwrotnie, z jednej osoby na drugą. Przenosisz swoją agresję, swoje negatywne emocje i wywołujesz konflikty. Wpływa to na pogorszenie relacji, atmosferę. Często zatem w sytuacji gdy potrzebujesz wsparcia, zrozumienia, zrażasz innych do siebie.

I w końcu eustres (reakcja organizmu pozytywnie mobilizująca do działania ) który może przerodzić się w dystres ( reakcja organizmu na zagrożenie ). Wyobraź sobie, że czekasz na spotkanie z bliską osobą. Cieszysz się, myślisz jak będzie miło. Przychodzi wyznaczona godzina spotkania a osoby towarzyszącej nie ma. Czekasz. Wysyłasz sms, dzwonisz. Nie odpowiada, nie odbiera, nie oddzwania… Czas mija. Twoje myślenie ulega zmianie, podobnie jak Twoje emocje i nastawienie. Znowu myślisz w czarnych kolorach, odbierasz sytuację osobiście. Mija kilkanaście, kilkadziesiąt minut, osoba, na którą czekasz przychodzi. Przeprasza Cię. Wspomina o korkach, rozładowanym telefonie. Czy w ogóle jej słuchasz? Nie, bo masz już przygotowany w głowie schemat rozmowy. Masz pretensje, mówisz że mogła zadzwonić, wysłać wiadomość, że znowu się spóźnia, że jak zawsze…

Jak spotkanie wygląda dalej? Na pewno znasz już odpowiedź.

Albo inaczej, jedziesz na wymarzony urlop i hotel nie spełnia Twoich oczekiwań…

Kojarzysz takie sytuacje ze swojego życia?

A co powiesz gdybyś reakcję na stres mimo wszystko traktował/traktowała jako wyzwanie?

Idąc dalej gdy pozwalasz stresowi zadomowić się w swoim życiu tworzysz w sobie mechanizm obronny polegający na przyzwyczajeniu się do sytuacji. Oszukujesz siebie i zakopujesz pod dywan nierozwiązane sprawy. Wiesz, że jesteś zestresowany/zestresowana ale wmawiasz sobie, że nie jesteś i jakoś to będzie, przecież to Twoja codzienność, przecież wciąż funkcjonujesz i żyjesz. W czym problem?

No właśnie jakoś, a jakoś przecież nie oznacza tak, jak chcesz.

I została nam najważniejsza rzecz, sedno problemu, Twoja reakcja. To ona decyduje a nie bodziec. On jest tylko sygnałem, że coś się dzieje, coś ważnego dla Ciebie ale to Twoja reakcja stanowi problem, jeśli jest zgodna choćby z jednym z powyższych scenariuszy.

Na bodziec nie masz wpływu, ale pamiętaj, że stres nie jest jego wynikiem tylko Twojej reakcji.

 A dobra wiadomość jest taka, że na swoją reakcję masz wpływ.

Może zatem życie ze stresem jest potrzebne?

Może bodziec, który Cię dotyka, dotyka Cię z jakiejś przyczyny?

Może dostajesz wiadomość nad którą warto się pochylić?

Może po prostu wystarczy nauczyć się traktować stres jako odpowiedni sygnał?

Może wystarczy zrozumieć dlaczego choć część nierealnych sytuacji tak łatwo i chętnie przygarniasz do swojego życia?

Może są wytłumaczeniem, wymówką, kierują odpowiedzialność w innym kierunku?

A może z przyzwyczajeniami jest Ci po prostu wygodniej?

Praca nad sobą, zapisanymi programami działania, myślenia, które masz w sobie nie jest łatwa. W sytuacji kryzysowej, stresowej bywa jeszcze trudniejsza ale tak jak napisałam wcześniej czy jakoś to jest to czego chcesz?

Jaki zatem bodziec wywołuje u Ciebie daną reakcję, co i jak możesz zmienić?

Powodzenia! Wierzę w Twoje możliwości.